środa, 3 kwietnia 2013

Biało i słono

Pogoda spłatała nam figla, mamy piękną, białą wiosnę. Niektórzy przed Bożym Narodzeniem pragnęli białych świąt, ich marzenia spełniły się trzy miesiące później. Podobno lepiej późno, niż wcale...

Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią... Dzwonią, oczywiście! Co chwila kolejna informacja: na drodze takiej samochód marki... przydzwonił w...
I dobrze, że samochód, bo w jednej z ważniejszych stacji radiowych pani informująca o wypadkach drogowych kilka razy dziennie informuje, że kierowcy aut zderzyli się czołowo. Kierującym współczujemy guzów na głowach.

Główną przyczyną wypadków drogowych jest "niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drogach". A na drogach leży śnieg posypany z wierzchu cienką warstwą soli. Piękne błotko. Trudno po tym jeździć.


Solone smakuje lepiej?

Znów pada śnieg, znów drogowcy wyjadą solarkami na drogi, bo trzeba posolić. Drogi muszą być czarne? Śnieg ciągle pada, kwadrans po przejeździe solarki znów będzie biało.
Zwykle nie popieram rozwiązań naszych sąsiadów, tym razem jest inaczej. W tzw. cywilizowanej europie pługi śnieżne (nie solarki!) ustawiają się wzdłuż drogi co kilka kilometrów i czekają, aż śnieg przestanie padać. Jak już przestaje - wyjeżdżają na drogę, przejeżdżają swój odcinek raz, zgarniają, co mogą i droga staje się przejezdna w godzinę po śnieżycy. Nie znaczy to, że jest czarna, nie.
Łatwiej jeździ się po śniegu, niż po solankowym błocku. Na błocku łatwiej o poślizg.

Mój syn, lat 6, wynalazł popielarkę. To taka solarka rozsypująca popiół na drogach. Dzieciak zaobserwował w drodze do przedszkola, że najłatwiej idzie się po chodnikach posypanych popiołem, trudniej po tych posypanych piaskiem, najgorzej po posypanych solą.



EKO. Nomia i Logika.

Podobno są trzy białe śmierci: cukier, sól i lekarz pierwszego kontaktu.
Ta wyliczanka dotyczyła prawdopodobnie człowieka i pewnie jest prawdziwa. Że cukier szkodzi, udowodniono już dawno. Niedawno była głośna afera dotycząca soli drogowej w mięsie. O potrawach z dodatkiem lekarza nie słyszałam.
Sól drogowa jest niejadalna nie tylko dla człowieka, także dla roślin i zwierząt, ktoś o tym pomyślał? Błocko wsiąka w grunt, roślinki truje... Aha, to dobrze, dzięki temu służby zajmujące się koszeniem trawy przy drogach mają latem mniej pracy - jak sól wytruje, to nie będzie rosło, więc nie trzeba kosić. Jasne, to przecież oczywisty zysk ekonomiczny.
Kto będzie płacił odszkodowania dla właścicieli samochodów za korozję spowodowaną przez sól drogową? Nikt, żaden właściciel nie udowodni, że właśnie sól jest przyczyną korozji.
Tak, jak nikt nie pójdzie żądać odszkodowania za piękne, białe plamy na butach zimowych, które wszyscy dobrze znamy.
Krawężniki i chodniki kruszą się znacznie szybciej, niż kilkadziesiąt lat temu, ale nie jest temu winna sól. Po prostu inna technologia produkcji, nawet beton już nie jest taki, jak kiedyś...



Z dwojga złego - sól na drogach, lub sól drogowa w mięsie - wybieram trzecie: sól drogowa w magazynach czekająca na kolejną zimę i, być może, mądrzejsze decyzje władz. Niektóre miasta już zakazały solenia chodników. Pozostał jeszcze problem solenia ulic.
Słono płacimy za tę sól.


A zima i tak znów zaskoczy drogowców.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Inwalidzi

Przeczytałam dzisiaj prośbę o trzymanie kciuków. Pewna kobieta ma jutro stawić się przed komisją orzekającą o niepełnosprawności. Osoba ta ma nadzieję, że rzeczona komisja potwierdzi jej inwalidztwo, a tym samym kobieta będzie miała szansę na lepszą pracę.

W gazetach i na portalach z ogłoszeniami o pracę pełno jest ogłoszeń w stylu "do ochrony z I grupą", albo "inwalidów do pracy". Co się w tym kraju dzieje? Wiem, że firmy zatrudniające niepełnosprawnych mają ulgi podatkowe, że im się to po prostu opłaca. Ale ludzie, którzy na siłę chcą być niepełnosprawni, byle tylko dostać pracę? Nie rozumiem.
Ludzie burzą się na forach, pytają, jak napisać odwołanie, do kogo. Bo ta niedobra komisja nie uznała, że łysienie jest wystarczającym powodem przyznania I grupy. A to przecież straszny problem, szczególnie dla 60-letniego mężczyzny.

"Gdyby to była jedyna szansa na znalezienie pracy..."

W ten sposób mamy ochroniarzy z I grupą inwalidzką. Oczywiście firmy ochroniarskie będą twierdziły, że ci ludzie pracują wyłącznie przy monitoringu, nigdy nic poza siedzeniem w miejscu i patrzeniem w telewizor nie będą robić. A przecież to samo robiliby siedząc w domu. Tylko, że w domu mogliby sobie wybrać program i wypić piwo.



Są niepełnosprawni i "niepełnosprawni". Ci, którzy rzeczywiście potrzebują pomocy, oraz ci, którzy potrzebują papierka, żeby mieć rentę lub lepszą pracę. Dzięki tym drugim, ludzie faktycznie potrzebujący pomocy mogą jej nie otrzymać.
Proponuję marzącym o rencie, żeby zapisali się w Urzędzie Pracy jako bezrobotni. Pół roku problemów z głowy. Bo może zdarzyć się tak, że za pół roku znajdziecie wymarzone stanowisko, ale pracodawca zażyczy sobie PEŁNOSPRAWNEGO pracownika?
Za pragnących lepszej pracy mogę jedynie trzymać kciuki, bo dopóki nie zmienią się przepisy o zatrudnianiu osób niepełnosprawnych - będą mnożyły się absurdy.
Już w Biblii napisano: szukajcie, a znajdziecie. To dla was na pocieszenie.